Carmina - 2011-04-05 10:29:46

Tak się właśnie zastanawiałam, czemu nasze tłumaczenia są takie....fatalne i bezmyślne? Przykładowo ( w nawiasach podałam tłumaczenia takie, jakimi są/mogłyby być) :

1. Desperate Housewives - Gotowe na Wszystko (Desperackie Panie Domu/Gospodynie/Żony)
2. Remember Me - Twój Na Zawsze (Pamiętaj Mnie/O Mnie)
3. The Nightmare Before Christmas - Miasteczko Halloween (gdzie tu Halloween w oryginalnym tytule? O.o - Koszmar Przed Bożym Narodzeniem / Świętami)
4. Autumn In New York - Miłość w Nowym Jorku (JESIEŃ w Nowym Jorku )
5. My Blueberry Nights - Jagodowa Miłość (Moje Jagodowe Noce)
6. Heartbreakers - Wielki Podryw (to mnie rozwaliło - powinno być "Łamacze Serc" )

Co do filmów animowanych :

1. Alpha & Omega - Zakochany Wilczek (LOLWTF?!) powinno być po prostu Alfa i Omega.
2. Happy Feet - Tupot Małych Stóp (Szczęśliwe/Radosne Stopy/Stópki)
3. A Bug's Life - Dawno Temu w Trawie (Życie Owadów)
i wiele, wiele innych ^^;

Co o tym sądzicie? a może znacie lepsze "kfiatki" ? :)

AmyJusta - 2011-04-06 20:24:55

Ogólnie polscy tłumacze są beznadziejni, nie tylko same tytuły ale i całość filmu często ma się nijak do oryginału... Ugrzeczniony, milusi tekścik i na siłę spolszczony tytuł aż się niedobrze robi. W takich momentach zawsze sobie przypominam skecz młodego Stuhra o polskim dubbingu ^^

Dirty Dancing - Wirujący sex
Knockaround Guys - Synowie mafii

Carmina - 2011-04-07 07:56:25

LOL, pamiętam go ;P o, dirty dancing mnie po prostu rozwala...:/ co to się ma do sexu? Wiesz, to tylko dowód na to, jaki nasz kraj jest zacofany - wszystko byleby nie sex, nie podteksty religijne (wiesz, religia użyta nie tam gdzie trzeba), i przeklinanie...

AmyJusta - 2011-04-07 19:30:13

Otóż to... (wiesz nasz kraj jest ciemnotą, a religia ciemnotę lubi bo dzięki temu ją steruje jak chce)

Kudłaty - 2011-04-30 20:10:17

No cóż, faktycznie polskie tłumaczenia są czasem beznadziejne, jednak nie wynika to z tego, że tłumacze są beznadziejni i nie umieją angielskiego... sprawa zależy chyba od czegoś innego (no przynajmniej mi się tak wydaje, nie jestem znawcą w tym temacie) mianowicie: pierwsze primo-  timming, wiadomo w pewnym momencie aktor powie zdanie trwające 50sek. a lektor skwituje to jednym-dwoma słowami, innym razem jest odwrotnie. po drugie- polskie realia, mam tu na myśli np. przykład(:D) z(e) Shreka, co prawda nie przepadam za obleśnymi, bekającymi i aroganckimi ogrami to powiedzcie mi - kto w ameryce słyszał kiedy o Żwirku i Muchomorku? Trzecie primo - tytuł powinien zachęcać do obejrzenia i w pewnym sensie przedstawiać co się będzie działo w filmie... no cóż taki kraj, że jak to się mówi "trza łopatą do łba" bo inaczej nie da rady. Fakt faktem wiele tytułów potrafi rozwalić człowieka choć trochę czającego obcy język.

Hotel Bella Riva Kinshasa