Forum o filmach wyłącznie animowanych
Tak się właśnie zastanawiałam, czemu nasze tłumaczenia są takie....fatalne i bezmyślne? Przykładowo ( w nawiasach podałam tłumaczenia takie, jakimi są/mogłyby być) :
1. Desperate Housewives - Gotowe na Wszystko (Desperackie Panie Domu/Gospodynie/Żony)
2. Remember Me - Twój Na Zawsze (Pamiętaj Mnie/O Mnie)
3. The Nightmare Before Christmas - Miasteczko Halloween (gdzie tu Halloween w oryginalnym tytule? O.o - Koszmar Przed Bożym Narodzeniem / Świętami)
4. Autumn In New York - Miłość w Nowym Jorku (JESIEŃ w Nowym Jorku )
5. My Blueberry Nights - Jagodowa Miłość (Moje Jagodowe Noce)
6. Heartbreakers - Wielki Podryw (to mnie rozwaliło - powinno być "Łamacze Serc" )
Co do filmów animowanych :
1. Alpha & Omega - Zakochany Wilczek (LOLWTF?!) powinno być po prostu Alfa i Omega.
2. Happy Feet - Tupot Małych Stóp (Szczęśliwe/Radosne Stopy/Stópki)
3. A Bug's Life - Dawno Temu w Trawie (Życie Owadów)
i wiele, wiele innych ^^;
Co o tym sądzicie? a może znacie lepsze "kfiatki" ?
Offline
Ogólnie polscy tłumacze są beznadziejni, nie tylko same tytuły ale i całość filmu często ma się nijak do oryginału... Ugrzeczniony, milusi tekścik i na siłę spolszczony tytuł aż się niedobrze robi. W takich momentach zawsze sobie przypominam skecz młodego Stuhra o polskim dubbingu ^^
Dirty Dancing - Wirujący sex
Knockaround Guys - Synowie mafii
Offline
LOL, pamiętam go ;P o, dirty dancing mnie po prostu rozwala... co to się ma do sexu? Wiesz, to tylko dowód na to, jaki nasz kraj jest zacofany - wszystko byleby nie sex, nie podteksty religijne (wiesz, religia użyta nie tam gdzie trzeba), i przeklinanie...
Offline
Otóż to... (wiesz nasz kraj jest ciemnotą, a religia ciemnotę lubi bo dzięki temu ją steruje jak chce)
Offline
No cóż, faktycznie polskie tłumaczenia są czasem beznadziejne, jednak nie wynika to z tego, że tłumacze są beznadziejni i nie umieją angielskiego... sprawa zależy chyba od czegoś innego (no przynajmniej mi się tak wydaje, nie jestem znawcą w tym temacie) mianowicie: pierwsze primo- timming, wiadomo w pewnym momencie aktor powie zdanie trwające 50sek. a lektor skwituje to jednym-dwoma słowami, innym razem jest odwrotnie. po drugie- polskie realia, mam tu na myśli np. przykład() z(e) Shreka, co prawda nie przepadam za obleśnymi, bekającymi i aroganckimi ogrami to powiedzcie mi - kto w ameryce słyszał kiedy o Żwirku i Muchomorku? Trzecie primo - tytuł powinien zachęcać do obejrzenia i w pewnym sensie przedstawiać co się będzie działo w filmie... no cóż taki kraj, że jak to się mówi "trza łopatą do łba" bo inaczej nie da rady. Fakt faktem wiele tytułów potrafi rozwalić człowieka choć trochę czającego obcy język.
Offline